Strój na zimę
Czapka kominiarka. Do kupienia w dziale narciarskim w każdym sklepie sportowym. Cienka polarowa kominiarka chroni czoło, uszy, szyję, daje się założyć pod kask bez regulowania rozmiaru. Jest na tyle cienka, że głowa się nie poci i na tyle ciepła, że chroni, co trzeba. Koszt ok 15 zł.
Rękawiczki. W sklepach jeździeckich i działach jeździeckich dużych sklepów są do kupienia rękawiczki polarowe ze wstawkami ze sztucznej skóry. Kosztują około 30 zł. Na bardzo duże mrozy polecam stare rękawiczki narciarskie. Byleby nie były zbyt sztywne.
Kurtka. Dla zmarźluchów na duże mrozy polecam dwie cieńsze kurtki zakładane jedna na drugą. W ciuchlandach można kupić używane kurtki po około 20 zł za sztukę. Dwie tanie kurki mają tę przewagę nad jedną dobrą i drogą, że gdy zaczynają pachnieć końmi, bez żalu można je często wrzucać do pralki. Oczywiście można kupić kurtki jeździeckie, ale są drogie, a dzieci szybko rosną.
Kamizelkę warto założyć pod kurtką. Gdy dziecku jest gorąco na jeździe, może zdjąć kurtkę bez konieczności zdejmowania kamizelki.
Spodnie. Pod bryczesy ciepłe rajstopy albo legginsy. Na wierzch można założyć spodnie narciarskie zdejmowane przed jazdą. (Nie polecam jazdy w spodniach narciarskich, bo zazwyczaj są dość śliskie, a na koniu jest ciepło). Mogą też być zwykłe spodnie polarowe nakładane na bryczesy. Koszt ok 19 zł. Grube skarpety – najlepiej co najmniej 2 pary.
Buty. Zimą zdecydowanie odradzam kalosze. W szczególności nie należy jechać w nich samochodem, bo nogi się pocą, a po wyjściu na mróz odmarzają paluszki. Kalosze można ewentualnie założyć na samą jazdę. Jeśli ktoś ma następny rozmiar kaloszy, to może założyć więcej warstw ciepłych skarpet, ale problem pocenia nóg nie pozostaje. Dużo lepszym rozwiązaniem są zwykłe buty zimowe plus sztylpy. Sztylpy (ochraniacze na łydkę) przydają się przez cały rok.
Buzię proszę smarować na grubo kremem na mróz. Jeśli dziecko broni się przed smarowaniem twarzy, to można mu opowiedzieć, jak wygląda odmrożona twarz i że zaczerwienienie skóry zostaje już do końca życia. Może pomoże.
Generalnie polecam ubierać się na cebulkę. Wtedy dzieci mogą się rozbierać i ubierać podczas jazdy w miarę swoich odczuć. Na koniu jest dzieciom bardzo ciepło. Tylko przed jazdą i po jeździe należy założyć dodatkową warstwę.
Proszę się nie zrażać. Przez tyle lat żadne dziecko jako tako ubrane nie zamarzło mi na jeździe – wystarczy, że się rusza. Co innego przed jazdą, gdy dzieci ruszają się jeszcze niemrawo po wyjściu z ciepłego samochodu. Moja córka tylko raz jechała w samochodzie w kaloszkach, a potem na koniu popłakała się, bo bardzo zmarzły jej paluszki. Po tej nauczce byłam już mądrzejsza. Teraz dzielę się z Państwem swoimi doświadczeniami, wierząc, że jazda konna zimą może być bezpieczna i przyjemna – trzeba się tylko troszeczkę przygotować.
Pozdrawiam cieplutko
Ewa Hadała-Mikołajczuk